Linus Torvald chyba dewocieje na starość (fu*k dla nvidia)

Inaczej tego opisać nie potrafię, jak tylko dewocieniem na starość.

Tak, chodzi o ten fu*k ku nVidia, gdzie zostało stwierdzone, że błędy ze systemem to wina sterowników.

Moje zdanie jest takie: wina leży po środku, albo raczej po stronie twórców dystrybucji, czyli linux.
Warto tu wspomnieć o tym, że twórca jądra skupia się dosłownie czasami na pierdach i uniżaniu się Red Hat przy poprawianiu, zmienianiu jądra, niż myśli o wszystkich użytkownikach linux. Jeśli chce on pakować wszystko do jednego wora, niech podzieli jądro na wersję desktop i serwer. Wtedy okaże się, gdzie ląduje najwięcej zmian i nowości, a która wersja jest zaniedbywana.

Nvidia, zaś nie jest związana z linux żadnym cyrografem. Co więcej aktualizuje sterowniki czasami częściej niż AMD, do tego sterowniki nvidia są jednymi z najlepszych na linux. I szczerze napiszę, nie przeszkadza mi to, że są zamknięte – ważne że działają, pozwalają mi grać, mają dobrą wydajność w programach i grach. Czego potrzeba mi więcej?

Pan „twórca jądra” zapomina chyba, że nouveau jego ukochanej firmy Red Hat i jego ukochanej fedory są daleko w tyle jeśli chodzi o działanie. Wydajność wolnych sterowników jest tragiczna jeśli chodzi o bardziej zaawansowane rzeczy, takie jak gry, czy programy graficzne. Dlaczego pan Torvald nie skarci Red Hat za powolne dłubanie w nouveau?

Co więcej, pojawiła się już nowa wersja sterowników nvidia: 302-17, gdzie zostało wiele poprawione, wiele dodane.
Dlaczego pan „od jądra linux” nie wspomniał o tym, a może gówno go obchodzi co robią inni, bo tylko on się liczy?

W ostatnich dniach Linus Torvald wykazał się dziwnym zachowaniem, które w moim odczuciu świadczyć może o jego starzeniu się, albo życiu w czymś co nie jest realne.
Pierwsza sprawa, to poparcie dla decyzji twórców Fedory odnośnie UEFI i płaceniu Microsoftowi.
Nie dziwię się temu poparciu, przecież Torvald używa Fedory, uważa ją nawet za najlepszą. Więc nie dziwota, że twórca jądra wspiera rękę, która mu płaci. Ponieważ Red Hat jest jednym z większych sponsorów jądra linux. Teraz rozumiecie zależności odnośnie twórcy jądra, a Red Hat. Patrząc na te zależności, można też zrozumieć poparcie dla decyzji Red Hat wobec fedory, przecież w tym przypadku ręka rękę myje – każdy z obu podmiotów na tym korzysta, prawda.
Warte też wspomnieć o tym, że instalacja sterowników w feodorze to czasami przeprawa przez mękę, albo masa problemów, dlaczego Linus o tym nie wspomniał?

Obecnie Torvald karci firmę nvidia, nie znając jej planów odnośnie sterowników na linux – a firma nvidia nie musi się nikomu spowiadać, co zamierza zmienić, czy poprawić. I ktoś by mógł tutaj powiedzieć, że twórca jądra robi dobrze. Otóż nie. Nvidia, jako jedyna firma stara się poprawiać i usprawniać sterowniki, w przeciwieństwie do AMD, które nadal nie poprawiło wielu błędów w swoich sterownikach na linux, a użytkownicy kart AMD mają większe problemy, niż osoby z kartami nvidia.
I tak jak to napisałem powyżej, dlaczego Torvald nie skarci Red Hat za powolne rozwijanie nouveau, albo firmy AMD?
W moim odczuciu, nvidia jest najbardziej przyjaznym podmiotem, który stara się aby jego elementy były sprawne.
Co powiecie na to, że ja osobiście miałem więcej problemów z kartą graficzną Intela, niż z kartą graficzną nvidia?
To mi pokazuje, kto lepiej dba o użytkowników, a kto ich olewa.
I tu napiszę, że twórca jądra bardziej olewa zwykłych użytkowników, skupiając się w jądrze na czymś, czego oni nie użyją lub dane elementy nie będą używane przez ich wersję jądra.

A pan Torvald niech zmieni na trochę otoczenie, bo widzę że siedzenie ciągle w świecie linux trochę spaczyło mu widzenie na pewne sprawy.
Do tego, czy firma nvidia musi poprawiać swoje sterowniki, czy robi to raczej właśnie dla użytkowników i dla dobrego imienia firmy, bo tak naprawdę nic z tego nie ma?

A pan panie Torvalds niech się odwali od firm, które jeszcze coś robią wobec swoich elementów w świecie linux, bo przez pana zachowanie linux może stracić też i inne firmy, i co wtedy pan zrobi? Bo przysłowiowo wpierdala się pan tam, gdzie pana nie potrzeba.